Czas... upływa, leci, mija. Przyjemne rzeczy chcemy, aby nigdy się nie kończyły. Najlepiej aby trwały wiecznie. Oczekiwanie na coś, na kogoś wiąże się też z upływającym czasem. Możemy wyliczać dni, godziny, miesiące, lata. Siedzi coś takiego, przynajmniej we mnie, że czas oczekiwania przynosi mi uśmiech na twarzy, ale jednocześnie chciałbym, aby to na co czekam, już było, nastał ten dzień.
Pani Bałwaneczka. Lepiona przeze mnie:)
W tym tygodniu wybrałem się na plażę. We wtorek pogoda typowo jesienna. Niskie chmury, mgła, ale przyjemnie pokonywało się kolejne kilometry przy bezwietrznej pogodzie. Wczoraj poczuliśmy pierwszy powiew cieplejszego powietrza. Temperatura ledwo sięgnęła 5 stopni powyżej zera, ale po długiej, mroźnej zimie, czuliśmy przyjemne ciepło. Co będzie, jak będziemy mieli 15 stopni Celsjusza. W lecie te kilkanaście kresek to będzie dla nas jak środek "zimy".
Wtorkowa, mglista pogoda..
Dwa dni później... Piękne Słońce i ciepło, ale niestety silniejszy wiatr chwilami przypominał nam, że to jeszcze luty...
Ten gdyński wiatr, który serenady śpiewa za oknem... On już duje, że wiosnę ma na skrzydłach :) jeszcze trochę i znowu lato! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam "ze szlaku" ;-)