A więc czas na pierwszego, marcowego posta:P Mijający weekend należał do kategorii bardzo udanych. W piątek i w sobotę byłem razem z "Nane" (brzmi tajemniczo pewnie:P) na Kolosach. Pojawiam się na nich regularnie od kilku lat i każdego roku 2-3 prezentacje robią naprawdę dobre wrażenie. Tak było i w tym roku. Wysłuchaliśmy w sumie 16 prezentacji. Każda była inna. Inne kraje, inny środek transportu oraz inny sposób przedstawiania. Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiła wyprawa Rower góral i na Ural Dominika Szmajdy. Dominik eksplorował Jamał i Ural na rowerze. Niesamowite zdjęcia i filmiki oraz sposób prezentowania, którym często towarzyszyły wybuchy śmiechu. Piątek był zdecydowanie najlepszym dniem. Chwilę po podróży Dominika, zaprezentował nam się Adrian Krysztofinski ze swoją wyprawą po Ameryce Południowej.
Niestety to co piękne, wspaniałe i na co się długo czekało, skończyło się, ale w głowie z pewnością te chwile, te prezentacje zostaną na dłużej, a w przyszłości to sami wyruszymy, a ta przyszłość zacznie się już niedługo. W lipcu wydarzy się coś pięknego, coś co się zrodziło tak szybko, ale i coś, czego by nie było, gdyby nie jedna pewna chwila, kiedy to jedna wiadomość na popularnym komunikatorze internetowym zamieniła się... ale o tym więcej w zakładce Projekty:) Z pewnością za kilka tygodni coś więcej o projekcie będzie na blogu. Tak więc będąc na Kolosach często myślałem o wspólnej wyprawie z "Nane", a ona już baardzo blisko...:)
No a teraz czas na niedzielę, która była już zdecydowanie mniej udana od piątku i soboty (oczywiście nie tylko Kolosy wpłynęły na tak wysoką ocenę:)). Wróciła zima, ale to w wydaniu ciężkim. To co w sobotę było, a to co zastałem w niedzielę, było bez porównania. Zasypane ulice, duży mróz i porywisty wiatr sprawiły, że z domu bardzo ciężko się wychodziło, a najchętniej to by się zostało w nim cały dzień.
Komentarze
Prześlij komentarz