
Zapraszam!
Konto Bankowe:

National Insurence Number:

Koszty życia:

A co z komunikacją miejską? Tygodniowy bilet w Bristolu (inner zone) kosztuje 17 funtów. Sporo.
Życie od pierwszego do pierwszego?
Często słyszałem, że w Polsce musiałbym żyć jak to się często słyszy "od pierwszego do pierwszego". W Wielkiej Brytanii będzie mnie na wszystko stać i w ogóle. Jeszcze jak przeliczę sobie na złotówki i powiem rodzinie, że zarabiam tyle i tyle tysięcy pln miesięcznie to już szczęka wszystkim opadnie z zazdrości jaki jestem bogaty. Przejdźmy do realiów a są one niestety zupełnie inne. Po pierwsze pracujemy w UK, także nie ma sensu przeliczać na złotówki, ruble czy inną walutę świata. Może się okazać, że przez kilka lat będziemy chować nasze funciaki w skarpetę (odkładamy, by wrócić z walizką pełną kasy), a kurs funta do złotówki spadnie do poziomu 1 i co wtedy? Wielkie rozczarowanie i ból. A teraz parę słów o pracy w UK. Jest ona i to całkiem sporo. Szybko pracę dostaniemy przez agencję, ale tutaj jest mały problem. Mała ilość godzin. Często chodzisz do pracy co drugi dzień (na telefon), a to z pewnością zła informacja, gdy co tydzień musisz płacić za pokój, bilet i jedzenie. Ja średnio wydawałem około 120 funtów tygodniowo. Załóżmy, że dziennie pracujesz 8 godzin. Zarobisz wtedy 52 funty (za minimalną stawkę) każdego dnia (minus podatek). Na utrzymanie musisz pracować w tygodniu około 20 godzin. Etat to 40 godzin, także następne godziny idą już na przyjemności (lub skarpeta) plus potrzebne usługi typu lekarz, dentysta, fryzjer, kosmetyczka. Ale kto powiedział, że etat wystarczy? Można i dwa! Wtedy to zupełnie stać Cię na wszystko, bo spędzając w pracy 24 h na dobę nie ma potrzeby wynajmować lokum, kupować biletów na busa, by dojeżdżać do pracy. Zysk rośnie!
Życie od pierwszego do pierwszego?
Często słyszałem, że w Polsce musiałbym żyć jak to się często słyszy "od pierwszego do pierwszego". W Wielkiej Brytanii będzie mnie na wszystko stać i w ogóle. Jeszcze jak przeliczę sobie na złotówki i powiem rodzinie, że zarabiam tyle i tyle tysięcy pln miesięcznie to już szczęka wszystkim opadnie z zazdrości jaki jestem bogaty. Przejdźmy do realiów a są one niestety zupełnie inne. Po pierwsze pracujemy w UK, także nie ma sensu przeliczać na złotówki, ruble czy inną walutę świata. Może się okazać, że przez kilka lat będziemy chować nasze funciaki w skarpetę (odkładamy, by wrócić z walizką pełną kasy), a kurs funta do złotówki spadnie do poziomu 1 i co wtedy? Wielkie rozczarowanie i ból. A teraz parę słów o pracy w UK. Jest ona i to całkiem sporo. Szybko pracę dostaniemy przez agencję, ale tutaj jest mały problem. Mała ilość godzin. Często chodzisz do pracy co drugi dzień (na telefon), a to z pewnością zła informacja, gdy co tydzień musisz płacić za pokój, bilet i jedzenie. Ja średnio wydawałem około 120 funtów tygodniowo. Załóżmy, że dziennie pracujesz 8 godzin. Zarobisz wtedy 52 funty (za minimalną stawkę) każdego dnia (minus podatek). Na utrzymanie musisz pracować w tygodniu około 20 godzin. Etat to 40 godzin, także następne godziny idą już na przyjemności (lub skarpeta) plus potrzebne usługi typu lekarz, dentysta, fryzjer, kosmetyczka. Ale kto powiedział, że etat wystarczy? Można i dwa! Wtedy to zupełnie stać Cię na wszystko, bo spędzając w pracy 24 h na dobę nie ma potrzeby wynajmować lokum, kupować biletów na busa, by dojeżdżać do pracy. Zysk rośnie!
Komentarze
Prześlij komentarz