Przed nami kolejne kilometry drogi. Pomału wędrówka staje się tak oczywistą sprawą, że rano aż wybiegamy na szlak. Każdy kilometr to niebywała radość chwili i całkowita wolność istnienia. Zapraszam do zdjęć z Asturii.
Droga między Santillana del Mar a Cobreces - pielgrzymi na szlaku
Za nami Kraj Basków, a przed nami za moment kolejna hiszpańska prowincja - Asturia. Camino del Norte przechodzi przez mnóstwo pięknych miast, miasteczek, wiosek. Jednym z nich jest San Vincente de la Barquera, do którego za moment dojdziemy.
Jeszcze Kantabria
San Vincente de la Barquera
Już Asturia
... droga, droga i jeszcze droga...
Każdy dzień zaczynał się pobudką około godziny 6 rano. Następnie szybka toaleta i ruszamy. Śniadanie jedliśmy zazwyczaj w drodze. W najbliższej miejscowości zatrzymywaliśmy się na poranną kawę, zwaną cafe grande con leche. Jeśli był tam sklep, to robiliśmy jeszcze zakupy w supermarkecie. Nasz jadłospis każdego dnia był bardzo zbliżony do siebie. Zazwyczaj kupowałem dużą bagietkę, szynkę 100 gram za 1 euro, litr mleka, czekoladę, pasztet i orzechy na przekąskę.
Najpiękniejsza plaża na całym Camino - gdzieś 5 km przed Llanes
Plaża w Celorio
W Llanes brak taniego schroniska, trzeba iść dalej. Tylko, że wszędzie mnóstwo ludzi, pól campingowych i barów z piwem. W końcu udało nam się znaleźć miejscówkę na spokojny sen. Plaża w Celorio wydawała się całkiem spokojna. W nocy byliśmy świadkami pięknego spektaklu gwiazd na niebie - coś niesamowitego.
Mieszkańcy radośnie podchodzą do pielgrzymów - zbędny balast można wyrzucić w takim koszu
Miejsce, do którego chcemy dojść następnego dnia wybieraliśmy zawsze na wieczornym konklawe. Nasza ekipa liczyła 4 osoby, więc były jakieś rozbieżności. Raz za mało, raz za dużo, ale tak to jest, kiedy idzie się grupą. Schronisko w Cuerres wybraliśmy jednak jednogłośnie, bo przekonały nas opinie poprzednich pielgrzymów. Było warto!
Manfred i jego dom - Casa Belen
Kapliczka, gdzie wieczorem razem z jeszcze jedną pielgrzymką z Niemiec modliliśmy się i śpiewaliśmy pieśni.
Obudzić się przed momentem i już takie widoki z rana - Camino to radość z chwili. Każdego dnia coś nowego, mimo, że wydawałoby się, że każdy dzień zaczyna się tak samo.
Góry i morze
Piękne widoki
i jeszcze raz morze
Wodę pobieraliśmy głównie ze źródełek, przez mnie zwanymi wodopojami. Co pewien czas kupowałem tylko nową butelkę, by pozbyć się osiadającego już na dnie brudu. Są także specjalne punkty dla pielgrzymów, gdzie można uzupełnić płyny, a nawet poczęstować się owocem, czy orzechem. Mała rzecz, ale jak cieszy, szczególnie, gdy na Camino woda w ilości 3-4 litrów dziennie to minimum. Ludzie dbają o pielgrzymów. Wielkie serce. Muchas gracias!
Prawdziwa perełka - Luarca
Szlak Camino del Norte na całej długości jest dobrze oznaczony. Często widzimy żółte muszelki i inne oznakowania wskazujące prawidłowy kierunek
Wędrówkę kończymy w najpiękniej położonym schronisku na Całym Camino w Taipa, bowiem albergue położone jest nad urwiskiem. Dalej już tylko wzburzone morze. Rano czeka na nas piękna niespodzianka w postaci bajecznego wschodu Słońca. Do Santiago już tylko nieco ponad 200 kilometrów drogi!
Komentarze
Prześlij komentarz